Karnawał minął, nadal tańczę
zniecierpliwiona i chociaż luty
nie czuję zimna, taka wiosna.
Latarnią miesiąc w peletonie
na tle granatu
ta jedna do mnie mruga wyraźnie,
sprawdzam twarz po twarzy
niczym maskę odsuwam
nieprawdopodobne,
gdybyś był mój, to już byś był.
A jeśli mi się wydawało,
gdy oddech czułam na szyi,
że wymawiałeś moje imię
inaczej,
blisko.
Pojawiasz się jak bukiet
kupiony w biegu,
nie mogłam oprzeć się wrażeniu,
że jest w tym coś
jeszcze
nienazwane.