Otworzył oczy
Już nie spała
Zamiast promieni słońca
Ujrzał uśmiech
Okna były zasłonięte
Przytulił ją mocno
Tak jak przytula się ostatni raz w życiu
Odwzajemniła uścisk
Wodziła palcem po jego nagich plecach
Delikatny dotyk przypominał mu letni wiatr
Skąpany niekiedy w gałęziach drzew
Była niczym kolorowy motyl
Pośród łąki pełnej kwiatów
Chciał być kwiatem, który całuje jej stopy
Chciała być taki motylem
Co napawa się wonią jego aksamitnej skóry
Wpatrywała się w błękitne spojrzenie
Mowiła, że kocha
Milczeli
Są takie chwile, w których słowa są niepotrzebne
Jest takie uczucie, które nazywają szczęściem
I miłość, która się nie kończy