Z twoich oczu spijałam obietnice
rozkosze obiecywane nie od wczoraj
dłonie muskały plecy niby niechcący
gorący oddech czułam na szyi,
czy to subtelna gra, czy chcesz gryźć,
jest takie miejsce z którego dreszczyk
rzuca ciałem w złudzenia.
Noc w poduszkę zebrała puste minuty
świt obmył powieki prysznicem
przy kuchennym stole nad kawą
samotnie utrwalam sekrety aromatu,
łóżko nadal czeka, gdy odchodzę,
właśnie poznałam jedną klątwę.