zawiane przewzrocza puszczane na wiatr i mróz (banalladram)

ARS TO od tyłu sra

*oluzji (sic!)

 

1.

i pomyśleć że myślę iż

 

jestem jak księżyc który nie widzi swojej drugiej strony co

powoduje że aby zobaczyć wywierszam się jak praniem

na sznurze mimo że mi wilczo w oku na taki widok i

nie da się do tego wyć ogłuchem na ścianie

 

albo w satelitę  na zakręcie ale skoro tym zacząłem nawijać

nakręcać ciąg monotematyczny wbrew wyznawaniu wiary w ślady

norwida winienem w przytułek albo zaułek w-ty-czy-ta-nych historii

wpleść się jak należy by widzieć w tobie zdroworozsądkową

 

odmowę marii kallergis ale wyraziłaś się  i nie mam żalu bo

nawet jeśli pragnienie znorwidzenia zabyło się we mnie kopia

zawsze będzie kopią a ja pijam kawę parzoną a ona może

być na języku tylko raz raz mocno i dobrze bo od serca

 

 co chciałaś dałem obrazem a cyprian i maria spoczywają

w osobnych spokojach zaśnieżonej historii

 

wysikałem

 

2.

wydałem z nerek z pęcherza na mróz na śnieg na twoją prośbę

 

serce dla spełniania perlistego śmiechu wykroplone ostrożnie

panowaniem naciskiem palców  jak w stosunku  przerywanym

bez emisji reklam prawie że na palcach pilnując upływu atramentu

sympatycznego jednak żółcią poniekąd w cieniu naszego drzewa

 

tak każda kropla

 

prawie ciekła w obraz niezmarnowana jak u pollocka mokrym

pretekstem w ogień kominka galerii ciekłem bez myśli o skandalu

z mrozem pod pachami przeciw wiatrom słysząc twój chichot

ignorowałem ślady na spodniach i butach bo przebicie strzałą

 

serca choć to komunał

 

symboliczny na śniegu żółkło lekko koślawo jednorazowo ale jednym

ciągiem nie bez trudu ale żółto na białym przetrawionym na świeżym

puentą na uwerturze nieopodal naszej brzozy bo nie wolno obdzierać

ze skóry chociaż drewniany tatuaż  trwalszy ale żal dowodzić symboliki

 

serca  w kontekście

 

cudzego bólu wyciekłem do reszty powiedziałaś że takie jest piękne

bo nigdy nie pęknie a jedynie spłynie odwilżą w ziemię lub w gdzieśtamy

które teraz nieważne spłynęło ze mnie mną niejako choć nie byłem całkowicie

przekonany ale szło o  serce które ma swoje rozumy

 

niekoniecznie jak u pascala 

 

po prostu o twój uśmiech uszły wątpliwości ucieczką w komunał

i przyziemność dziecinnej szarugi którą nazywają radością

a czasami szczęściem stało się

 

teraz

i dzisiaj

 

3.

stało się

 

teraz i obecne i dzisiaj w kuchni wypalcowany kran mi cieknie to coś

podobno z uszczelką nie myślę ot kropla za kroplą myśl za myślą nie

nie upijam się nadal nie upajam ot  czasami zlizuję  na złamanie karku

wycieki lekkim przegięciem próbą ratunku przed zmarnowaniem doradzają mi

 

abym po prostu dokręcił jakąś śrubę albo uszczelnił pamięć nie bardzo

wiem do czego konkretnie piją bo mnie to rozmywa sugerują jednak

dodatkowo wyczyszczenie zaległości w nosie sprawdzoną receptą

w jednorazówkę którą potem poddaje się naturalnemu rozpadowi

 

bez wciągania i ociągania ale goni mnie czas i tuterazy więc się wciągam

we wciąganie tego co zalega w siebie wciekam w krtań ściekam zniżając głos

w chrapliwość chwilowym rozwarciem oczu do granic ściekam w w ściekam

słyszę przy tym spółgłoski mam je

 

w nosie

 

4.

spółgłoski mam w nosie

 

słuchając spółgłosek od nosa do gardła gram sobie z siebie i w siebie

między frr a hrr  a tu mówią mi jakbym nie wiedział  że po oczyszczeniu

przyrządu i narządu oddechu dosłyszalne jest niewspomagane wciągane sss

sykiem świeże po którym w atmosterę ulga ulatuje w postaci fff  ale terkot

 

jednak terkot i chropowatość towarzystwa rrr  są mi bliższe zostawiam

przełykam i wypluwam bo zawsze coś na języku zostaje odsiane z czasem

a na ziemi ślady i ścinki  na palce tego i na dotyk nie biorę nie lubię dłubaniny

tak lepiej mi się widzi i słyszy a opuszki mam zgrubiałe od strun naciskanych

 

twardo na progach dla  brzmienia instrumentu  zresztą mojemu nosowi

i palcom dłubanina jest tak potrzebna jak głuchemu wypukły alfabet

ja literuję

na głos

 

na głos twardy i nie mam serca na ponowne kształtowanie symboliki komunału

choć nachodzi myśl o chusteczce jak kobieta bezgłośnej świeżej i jednorazowej

w którą można się wlać nie bez serdeczności naszkicować  i utrwalić się sobą

jakby niewprawnym onieśmielonym uciskiem ołówka  na czystej i miękkiej kartce

 

ale myśl zmieszana mną nazbyt rozmywa się nadmiarem doświadczeń i wprawy

rozlało się bywa spłynęło i nie powinno cieknąć ale to mój prywatny samogłos

samogon  o smaku który mi bliski w gorzko gorzko aż się widzi  krzywo miną

kwaśną i chmurnym ryjem bo serce już było opowiedziane

 

wyżej i wcześniej

po cichu uszom

 

uszło

 

 

5.

kopia choćby

 

i wierna nie przelicytuje oryginału jak wiadomo dowiedziałem się

że ten twój drugi nosi twarde buty i krok po kroku też na śniegu

stopa za stopą wydeptał ci drugie serce na twoje szczęście

na twoją prośbę czarno na białym twardym na miękkim

 

mówisz

mówisz nic

 

6.

podobno

 

bycie pierwszym mężczyzną powinno się dziać i kończyć konsekwencją

chusteczki jednorazowo według schematu przylecieć przelecieć wzlecieć

i ulecieć bez zagnieżdżania na dłużej ot zakręcić wyciek i nie racjonować

naziemności na porcje bo wylana żółć i udeptana

 

na szaro

biel

 

i tak rozpłyną się

w odwilży jak pamięć

niewyraźne

 

widocznie mam

przewzrocze

 

i ni śladu łez

i łkania

 

trochę szkoda

unoszenia przydałaby się kropla

 

kantem oka

 

7.

niby mam nosa

 

choć obcy mi od poczęcia świat aromatów ale niby mam go niby

 

wodzi mnie ale mu nie ufam pomimo że słucham przestawiam się

przed stawiam z boku na bok chciałbym się cieszyć ubyłym i teraz

moim i twoim szczam w szczerości pożółkły pragnieniem dobrym

życzeniem na dalszą podróż osobno w przyswojonych nowych butach

 

ale mijam się z mrozem na śladach barwy się przewidziały a księżyc

 z głupią miną nadal nie widzi swojej dupy dławny na zakręcie i nadto

 zbyt okrągły by mu psuć wygląd doprawianiem uszu więc ja też muszę

zamilknąć

 

na niewyraźnych przewzroczach

uwodzony na pamięć bo mówisz

mówisz nic

ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra
Wiersz · 25 marca 2013
anonim