Świt

Stagnacja

Objął ją delikatnie

I całował jej nadgarstki

Nie ominął żadnego centymetra

Czynił to z największą czcią

Jakby miał przed sobą boginię

Napawała się jego zapachem

Błądziła po szyi

Chciała nim oddychać

Słony pot pokrywał im skronie

Przytulał ją coraz mocniej

Sprawiał że drżała

Na plecach czuł jej warkocz

Przy urywanych oddechach splatali ręce

Tak zastał ich świt

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie 1 głos
Stagnacja
Stagnacja
Wiersz · 2 kwietnia 2013
anonim
  • abojawiem
    tak ładnie, tak dobrze i tak dosłownie, że się nie chce wierzyć, że tak jest. chociaż nie mam wątpliwości, że tak było, tak jest i może nawet tak ma być (przynajmniej dla niektórych)

    · Zgłoś · 11 lat temu