wojna

Jarosław Baprawski

 

pół litra żołądkowej

nie słyszy
pieprzy przez telefon
z jakąś posraną koleżanką
o jakimś zapyziałym facecie
jego badaniu na prostatę
lub woreczku żółciowym
swojej mamusi
telefoniczny orgazm

stoisz
słuchasz szczytowania
za tobą zgraja
niedorobionych obywateli
depcze po piętach
wszyscy manifestują życzliwość
obijając koszami
próbują siły
podchody
rekonesans

tak naprawdę
to już widzisz siebie
z kijem od bejsbola
złamanym na łbie
sprzedawczyni
gołymi rękami
wyrywasz facetowi prostatę
mamuśce woreczek
jelita i kamienie
zakładasz na szyję
zapinasz na stojaka
jej posraną koleżankę
odbezpieczasz granat
rzucasz za siebie

lub nawet

cofnąć się kurwa
mam bombę

widząć ich na glebie
radośnie wracasz do kolejki
zdobyłeś trochę przestrzeni
rozładowałeś nerwy
cierpliwie czekasz
na swoją kolej

pół litra żołądkowej

uśmiechasz się
oni do ciebie
ależ proszę
przepraszam
za znakami pokoju
tablica

Minen

w wyobraźni karabiny maszynowe
trup ścieli się gęsto
rzeź niewiniątek
zgrzyt zębów
gwałty
morderstwa


tylko kiedy
i komu odbije

jak przed sklepem
tak i po ko - ko - munii
Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 1 głos
Jarosław Baprawski
Jarosław Baprawski
Wiersz · 6 kwietnia 2013
anonim
  • abojawiem
    rozpierducha, taka na większą skalę się wlecze, a przynajmniej się należy (jeszcze pewnie za nic /dosłownie i w przenośni/)

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    A ja nie chcę szwabić i pytam co się wlecze [no bo skoro coś się odwlecze , to najpierw się wlecze , nie tak ?]

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • abojawiem
    nie chcę podjudzać, ale co się odwlecze, to nie uciecze

    · Zgłoś · 11 lat temu
Usunięto 1 komentarz