Podbiegła szybko do okna,
żeby jeszcze przez chwilę mieć przed oczami jego obraz.
I stała tak z kubkiem w ręku za firanką.
Patrzyła jak odchodził.
Obok na parapecie stygła jego herbata.
Nie wypił.
Nie zdążył.
Nie miał czasu już...
Nieubłaganie rzeczywistość krzyczała: wróć!