W morzu potrzeb, w morzu łez
Codziennosći przytłacza mnie stres
Nerwy moje skołatane
Swego życia widzę kres
Jednak jest coś
Co tu jezcze trzyma mnie
To słonecznik, słodki i złocisty
Za niego oddała bym nerkę
Albo i dwie
W morzu potrzeb, w morzu łez
Codziennosći przytłacza mnie stres
Nerwy moje skołatane
Swego życia widzę kres
Jednak jest coś
Co tu jezcze trzyma mnie
To słonecznik, słodki i złocisty
Za niego oddała bym nerkę
Albo i dwie
"W morzu potrzeb, w morzu łez"
...................już większego, patetycznego banału i zużytych metafor niemożna było zaprzęgnąć jako środek miałkiego wyrazu?
"Codziennosći przytłacza mnie stres"
...................inwersja z lyterufkom jest tak kopnięta jak pewnych "czterech od freda", ale muzę wcinali przednią
'Nerwy moje skołatane
Swego życia widzę kres"
...................finał strofy infantylny i pisany na kolanie (dlatego pewnie przypomina dialog Mistrza Yody) - więcej w dwuwersie mówi reklama papieru toaletowego, i choć grzmi tautologią, to przyjemniej się słucha
"Jednak jest coś
Co tu jezcze trzyma mnie"
...................jak powyżej
"To słonecznik, słodki i złocisty"
..................możliwe, że coś w życiu przeoczyłem gubiąc gdzieś wspomnianą, słonecznikową "słodycz"
no ale co smak to "kubek" z onym jakże wdzięcznym przecinkiem, który mnoży się, aby odegrać całą interpunkcję w tekście
"Za niego oddała bym nerkę
Albo i dwie"
..................widzę, że podlirka dzieli się na fragmenty/sylaby - a całość, aż ugina się od zaimka dzierżawczego, no ale trzeba podkreślać, że to chodzi o peel`a pod osnową autora...