najmłodszy, ale tam to nie miało znaczenia
po węgiel na Dworzec Wschodni chodził sam
co spadało z wagonów w wielki worek zbierał
jak zdobycz wojenną w starym wózku pchał
a że czasem sokista z broni ostro mu dosolił
dzieciak tył w mleku chłodził, nie płakał, że boli
tam nie było wyboru, tylko to miało sens
świat był taki na Brzeskiej, nie liczyło się łez.
dla zabawy po gruzach domów często chodził
z nudów cegieł i brudów przerzucił cały stos
i jak srebrnych monet trzos pękaty znalazł
zmienił adres, chłopcu z Pragi odmienił się los.
Brzeska trzynaście,
ceglane mury poobijane, w bramie melina
sprzedaje wódkę zmęczona życiem młoda dziewczyna
obskurne klatki, drzwi podrapane, wychodek w środku
podwórko studnia, bose dzieciaki bawią się w błocku.
z okna na piętrze butelka leci i gra muzyka
ty kurwo.., słychać, …oddaj mi forsę, przebija w krzykach
stara kobieta ciągnie z bazaru wózeczek resztek
głodna dzieciarnia coś do jedzenia dostanie wreszcie.
Bazar jak ojciec, matka ulica, sąsiadka dziwka
tam lawirują w upokorzeniach, często w wyzwiskach
granie w trzy karty uczy za szkołę jak zdobyć fach
świat się nie zmienił, czas jak fotograf zamknął go w kadr.