To był epizod w mieście Ciężkich Grzechów,
które ciężki kapłan szpachlą cudów gładził.
Gdzie nikt nie wiedział, że za maską pieców
diabeł urojony nikim nie pogardził.
Nawet tym księdzem i pewnym chłopakiem -
lubieżne i niecne uprawiali harce.
Chłopiec pełnoletni, ładny, ze smakiem,
harcerz, co nie pisnął poczciwej kucharce.
Za Chiny byś odgadł to - za Chrystusem,
w zakrystii, gdzie wzrok nie sięga drzew wyciętych,
popitych winem oraz spiritusem;
męskich połączonych kształtów, mniej już pięknych,
gdzie się smoliły sutanny guziki,
jak oczka diabełków i jak fiki-miki.
Gdzie się smoliły sutanny guziki,
jak oczka diabełków i jak fiki-miki.
Tam się odbywał sabat skrytogrzeszny,
a pieniądze mogły wyrzut ego zgłuszyć.
Ale w noc jedną (gdy seks był pospieszny)
tajemnicy murek nagle się rozkruszył.
Wstyd i zgorszenie. Tylko u niewielu,
ksiądz sumienie swoje próbował poruszyć.
W końcu był takim, co belki wygląda,
lecz nie widzi tych źdźbeł, przy których się błąka.
W końcu był takim, co belki wygląda,
lecz nie widzi tych źdźbeł, przy których się błąka.
Lecz na nic żale - zaraz go przenieśli,
kiedy parafianom przestało się mieścić.
Że być księdzem dobrze - to się znów przekonał
na wsi pięknijejszej niźli wszystkie psalmy,
kiedy pół-Anglik wyrzekł w konfesjonał:
would you like talk with me about seks analny?
Satyra na rozpustnych księży
Rafał Robert - Rainel
Rafał Robert - Rainel
Wiersz
·
26 kwietnia 2013