Satyra na rozpustnych księży

Rafał Robert - Rainel

To był epizod w mieście Ciężkich Grzechów,
które ciężki kapłan szpachlą cudów gładził.

Gdzie nikt nie wiedział, że za maską pieców
diabeł urojony nikim nie pogardził.

Nawet tym księdzem i pewnym chłopakiem -
lubieżne i niecne uprawiali harce.

Chłopiec pełnoletni, ładny, ze smakiem,
harcerz, co nie pisnął poczciwej kucharce.

Za Chiny byś odgadł to - za Chrystusem,
w zakrystii, gdzie wzrok nie sięga drzew wyciętych,

popitych winem oraz spiritusem;
męskich połączonych kształtów, mniej już pięknych,

gdzie się smoliły sutanny guziki,
jak oczka diabełków i jak fiki-miki.

Gdzie się smoliły sutanny guziki,
jak oczka diabełków i jak fiki-miki.

Tam się odbywał sabat skrytogrzeszny,
a pieniądze mogły wyrzut ego zgłuszyć.

Ale w noc jedną (gdy seks był pospieszny)
tajemnicy murek nagle się rozkruszył.

Wstyd i zgorszenie. Tylko u niewielu,
ksiądz sumienie swoje próbował poruszyć.

W końcu był takim, co belki wygląda,
lecz nie widzi tych źdźbeł, przy których się błąka.

W końcu był takim, co belki wygląda,
lecz nie widzi tych źdźbeł, przy których się błąka.

Lecz na nic żale - zaraz go przenieśli,
kiedy parafianom przestało się mieścić.

Że być księdzem dobrze - to się znów przekonał
na wsi pięknijejszej niźli wszystkie psalmy,

kiedy pół-Anglik wyrzekł w konfesjonał:
would you like talk with me about seks analny?

Rafał Robert - Rainel
Rafał Robert - Rainel
Wiersz · 26 kwietnia 2013
anonim