Amore sacro. Religione sacro XC
Spojrzy na oboje Syn umiłowany,
przybliży ich twarze wplatając w monidło,
potem poprowadzi przed kraniec wezbrany,
by włoskie madonny przycięły im skrzydło.
Nie będzie aniołów z galaktyką w dłoniach,
ani eremitów w drewnianych sandałach,
czy fauny edeńskiej ukrytej we florach –
wszystko przeszło ścieżką ostrą tak, jak pałasz;
koniec także ostry – głownia obosieczna,
inaczej tam znaczą ich kościelne śluby,
przysięga zawarta nie jest zawsze wieczna
i taką niewieczną rozdzieli cherubin,
by nie weszło żadne z nich, niby konkubin
w jeden dom niebiański trochę jak w dwa piekła.
Amore sacro. Religione profano
Zanim nie nadejdzie jej syn i kochanek-
bogini ich muśnie dziewiczym jedwabiem,
bo to noc pierwotna, z której przed zaraniem
dziejów tego świata zrodził się poranek.
Dni przeżyją dzikie, mnogie w archetypy,
snuć się będzie z wolna zamierzchła legenda,
którą im przekaże kapłan i gawędziarz
tajemnicze z nimi odprawiając ryty.
Takie życie trudów żadnych nie poskąpi,
ale i dobrodziejstw swoich nie zatopi,
przez co w nich przezorność taka się utwierdzi,
że postawią lekkie, lecz rozważne kroki;
choć gdzie w końcu dojdą trudno nawet stwierdzić,
gdyż przed nimi tylko dwie odmienne śmierci.
(był już tu kiedyś, ale mniej dopracowany)