Nie mam prawej ręki
jestem niekompletna
nie potrafię pisać ani jeść
nie mogę zasznurować buta
nie straciłam jej w wypadku
nikt mi jej też nie uciął
sama odeszła pewnego pięknego dnia
gdy znudziło się jej już wiszenie przy moim boku
i wykonywanie rutynowych czynności
tęsknię za nią
bez niej nie potrafię poslodzić herbaty
ani zapiąć guzika
niby mam jeszcze lewą
ale co z niej za pożytek
skoro jest sztywna ponura ciągle obrażona
I leniwa jak nie wiem
co ze mnie za człowiek
skoro nawet ręka ucieka od mnie
jak szczur z tonącego okrętu
Dlaczego?
przecież byłam dla niej dobra
myłam ją kilka razy dziennie
obcinałam paznokcie
nacierałam kremem
to bardzo brzydko z jej strony
urodziłam się z nią i miałam zamiar z nią umrzeć
za wszystkie moje starania spotkała mnie
czarna niewdzięczność
jak sobie chce
wstrętna
poradzę sobie bez niej
w końcu to ona należała do mnie
a nie ja do niej