nie oddam ci ciepeł,
o tej smutnej porze roku,
w mroźne noce, z czapą śniegu,
co przebija się bielą w zmroku,
nie oddam ci ich.
Nie oddam ci siebie,
bo chcę zachować choć jednego przyjaciela,
który jeszcze we mnie nie zwątpił.
Nie oddam ci świateł,
świetlików, i sonat,
skrzypiących świerszczy nad strumieniem,
nie oddam ci ich.
Nie oddam ci dłoni,
nogi lewej, bioder,
kości z żebra,
byś stworzył kobietę, co mnie zastąpi.
Ale to ja mam dłonie Atlasa,
i jak Atlas utrzymam na nich cały świat,
twój i mój i nasz
na każdy twój znak,
czarną myśl schwycę,
pogłaszczę policzek,
jak Atlas utrzymam twój każdy żal,
przezwyciężę fale, nie złamią nas,
i nigdy nie zobaczysz, jak pęka świat,
bo schowam cię,
w mych dłoniach Atlasa.
w tej formie nie do przyjęcia.