Nigdy nie bylo zimniej
na zewnątrz i cieplej w środku.
Długa droga przed nami, ale i tak
bliżej do piekła niż do dna butelki.
Wreszcie szansa by osiągnąć coś innego
niż kolejny poziom wkurwienia.
Jest po ludzku zwyczajnie: ból w sercu,
ogien w żyłach, uśmiech na twarzy.
Nawyki wyniesione z cienia kamienic
każą skoczyć przez okno i biec pod prąd,
choćby w stronę swiatła, ale czas
pewniej niż pięści powybijał zęby.
Siedzimy. Coś na nas czeka.
Póki my jedziemy.