Wyniszcza mnie cierpienie.
Moją dusze przygniotły kamienie.
Wszędzie są przybite gwoździe.
Serce krwawi.
Objadają je robaki i pająki.
I jad mnie trawi.
Moja dusza w bagnie tonie
i serce nienawiścią płonie.
O nawrócenie błagam.
Chcę dobrze lecz zaniemagam.
I znów zwycięża antychryst w koronie.
Zmęczony i doświadczony umieram.
Niestety bramę piekieł otwieram…
Autor jakby uczulony na metafory
a może to awersja.
Lubi kawę na ławę i ogłoszenia
bądź bezpośrednie stwierdzenia moralizatorskie.