stopniał grudzień (śnieg, śnieg - wściekają się dzieci z sąsiedztwa). siadam,
gdzie nie wolno mi być (blisko!). też topnieję: twoje dłonie na mnie, wrażenie wywarte
kłamanymi komplementami zaciera głaskanie - rozbiegane ruchy i rozedrgane głoski:
przestań, które masz słyszeć jak przysuń się do mnie, kiedy siadam,
słysząc sąsiadów - dzieci za ścianą nie pozwalają zapomnieć, że przecież peszy
pokazywanie tego, co widziałeś wcześniej. dzień wyczerpał się jak lampki
wina albo cierpliwość - kloszard pod blokiem udaje szlachectwo.
mijam go, goniąc uśmiech sprzed chwili. chwytam się zapachów, zapowiedzi
kolejnych wizyt. widzisz? wyszłam i nie wierzę
już w to miasto. mało mi muśnięć, tąpnięć pod skórą, topnienia, bo przecież twoje
dłonie na mnie. zgasł dzień i wiem: byłam tylko gościem, a zabrałeś mi braki.
2012