*dla A i M
*
(jeśli potrafisz
to spróbuj proszę arku
nie spisywać z tego
wiersza)
mówiłeś że poeta to spowiednik dla takich jak ja i tajemnica
nadal obowiązuje a ja zakochałem się w niej w zaduszki i wiem
jak to brzmi gdy nie wierzę w duszę ale tak mnie przydusiła że aż
uwierzyłem w wędrówkę wtedy nawet liście zgrzytały bluesa
improwizacją z buta aż się dziwię dotąd że nie spierdoliłem zwłaszcza
że dobijała trzydziestki ciągle nienaruszona raz mnie kochała raz chciała
mnie bratem cóż pozostało poza wyjazdem do krakowa bo bała się dotyku
ksiądz nie zrozumiałby tego chyba z powodu drewnianych kratek mimo ucha
zresztą wtedy musiałbym żałować i wierzyć a na plantach był już maj szykowałem
we łbie kanapki z bratkiem nasączone cytryną siedliśmy jak dzieci na osobnych łóżkach
powoli rozpakowywałem bagaże bo czekał nas stary teatr ot chwila prozy sztuka i krzyk
co ty mi chcesz zrobić co ty i tak potem dwa lata poznawałem że można wytrzymać nawet
bez marszczenia ogóra i klejenia łap w wieczne amen milcząc z nią pamięć palcówek
braterskich z dzieciństwa pozostawiłem nadal w lękotyku nie-na-ru-szo-ną i siebie
mężczyzną cytryna ciągle
na języku myślisz
że mi wybaczy