mój zbuntowany chłopcze ze złotymi epoletami
w przytulnym buduarze
garderobie pełnej „barokowych” strojów
satynowo-jedwabnych
z poprzedniego wieku ostatni dandysie
zamieszkałeś z kotami woląc ich towarzystwo niż ludzi
masz balet i opere
każdy jest bezgranicznie samotny
to nic że nikt cię nie chce bo jesteś pokryty bliznami
eksplorujesz granice wolności
by wznieść się na wyżyny hedonizmu
robiąc rzeczy których nigdy nie doświadczałeś
chodząc po linie żyjąc bajecznie
wciągając kokainową kreskę i skoki w bok zaliczając
co noc homoerotyczne rżnięcie
ciekawe czy tam gdzie jesteś nadal imprezujesz
chyba już przestałeś pozostały ci łaskotki
i piosenki jednorazowego użytku
w których twoja kreacja zamieszkuje
Nigdy nie przepadałem za „Queen`ami” poza płytą (wyjątek stanowi...) „The Game” z 1980 roku – reszta tworów, łącznie z koncertami była i jest obrazem kiczu na zapotrzebowanie, którego chorował i choruje świat, gdzie toleruje się i hołubi takie „indywidualności” jak Freddi podtrzymując tym samym głęboki deficyt „zrównoważenia” wsparty o destrukcyjne zachowania hedonistyczne i kompulsywne
ale żeby nie było.............................napisane w sposób, który przychodzi płynnością czytania (nie męczy)
samotność(?) zapewne............................kiedyś był (panował) Heliogabal
jakoś odnajduję analogię ;-)