Literatura

Spojrzenia (wiersz)

Ichiae Lucsav

2000 Income Liviani grafomanie cykl improwizacji
"Spojrzenia"
Ciągłość myśli, formy, uczuć, czyli
Grafomania podobno kontrolowana
Jeanne d’Arc dedykowane
Improwizowane w roku
Świadectwo Income Liviani
--------------------------------------

"Trzeba coś robić, bo jak człowiek nic nie robi, to niedobrze."
Anonim


Witam Cię w Doskonałości

I Ty patrzysz na mnie
Wzrokiem źdźbła trawy
Wzrokiem jabłoni
Słońca spragnionej
Porzuconej
Przez otchłanie głupoty
Przez brudne ręce
Przez brudne serce
Zanieczyszczenie normalności
Nienormalnością
Niezwykłością
Szczególnością dzięki Tobie

Nie bądź smutna
Powiedziałem
Wyjątkowa
Powiedziałem Tobie
Narysujesz obrazek
Włożysz do koperty
Dasz mi cząstkę siebie
Dam ci cząstkę mnie

Dokonamy transcendentnej wymiany
Ponad wszystkim
Ponad światem
Zawsze złym

Pomyślałem
Tylko My
Tylko Ty
Zapomniałem, co to materializm

Tak było...

Powiedzieli mi
Będziesz sławny
Zabawne
Będziesz wielki
Śmieszne to i głupie
Indywidualizm - zapowiedź przyszłości
Materializm proroctwem minionego czasu
Patrzą i patrzą
Zobaczyć nie mogą
Myślą i myślą
Wymyślić nie mogą
Umowa stoi
Życie tej w czarnej sukience
Za moją radość
Powiedział nieczule
Niedbale
Nie nazbyt dostojnie

Wyciek ropy czarno jest
Dwa kominy czarno jest
Ciemno jest
Szaro czarno źle niedobrze strasznie
Płyną dymy
Opary
Deszcze kwaśne
Radioaktywnie
Śmiercionoście
I odeszła!
Odeszła znów jedna duszyczka
Z tego świata
Z tego miasta
Z tej ulicy, na której
Co dzień bywam
Co dzień czuć obecność ludzi
I ich samochodów
Tramwaje czerwone
Autobusy także takie
Bywają bywać będą
Wybacz, będą takie jeszcze długo
Póki popkultura nie zadrapie ich
Szponami batonów
Pastylek proszków zarazków kefirów bakterii
telewizorów śmierci samochodów krwi i wozów kolorowych

Tak jest, że nic nie ma
Gdy nadziei brak
Tak jest, że nicość obejmuje nas
Gdy zapominamy marzyć
Ideały nasze rozpływają się
Ona stąpa twardo po ziemi
W niej wyląduje za n lat
N dowolna liczba całkowita
Mniejsza od nieskończoności

Śmieszny jest ten świat
Doprawdy
Wielcy jesteście i mali
Silni i słabi
Ciałem i duchem
Pieniądzem i myślą
Niewiarą i wiarą
Przyziemnością i idealizmem

Nic to
Pustka
Nicość po prostu
Tak po prostu
Tak się mówi, tak Wam piszę
Że już nic nie pozostanie za n lat
N zawsze będzie mniejsze od nieskończoności
Tylko Nadzieja pozwala
Zawsze być, zyć wiecznie
We wszechrzeczy
Wierzyć i walczyć ze schematem
Osiągnąć doskonałość w jej ziemskim wymiarze
Stać się gwiazdą dla szarych, gwiazdą dla zdradzonych
Złamać pustkę
Granicę
Barierę

Bo w gruncie rzeczy, nicość nie istnieje.

Pustka

Nie ma nic
Nic, tak pusto jakoś
Tak niemrawo mi
Tak dziwnie mi jest
Chcę wydarzenia
Poruszenia
Zdziwienia lub rozrywki
A tu muzyka cicho gra
Nic, nie ma nic
Tylko ja
I myśli moje postrzępione
I ciało moje zagubione
W labiryncie niezrozumienia
Sam się czuję
Nic nie dzieje się
Czas zatrzymał się, by przyjrzeć się
Mojemu smutkowi się

Niedobrze jest mi
Niedobrze myślom moim
W ogóle niedobrze tak
Niedoceniony
Piszę teraz, by nikt tego
Nigdy
Nie przeczytał się
Nie poczuł się
Nie zrozumiał stanu mojego ducha
Umysł mój zaplątany w sobie
Jak w pokrzywach
Parzy mnie powietrze
I wszystko mnie parzy się
Boli
Ból!

Napiszę coś dobrego
Złego
Nieocenionego
Grafomania taka
Bazgroły takie
Głupota taka
Pozwala mi poczuć siebie
I Ciebie
I świat
I bogactwo Wszechrzeczy

Niech Przeznaczenie mnie
Pobłogosławi

----------
W WERSJI ORYGINALNEJ W TYM MIEJSCU ZNAJDUJE SIĘ WPIS PT. "LUDZIE W PARZE".
----------

Suzie zwana konsumentem

Wiele was jest na planecie łez
Wielu was w dźungli przeinaczeń,
Pomyłek i nadinterpretacji.
Niczym w bezkresnym oceanie,
Toniecie w swych przekrętach.
Chodźmy na zakupy!
Kupmy sobie po ubranku...
Jedno dla Suzie
I sukieneczka dla Johnniego.

Tak. Księżyc jest cierpliwy,
Patrzy spokojnie na kamienie,
Co z serc spadają przy śpiewie syren,
Co oczy kłują w równinach perfekcji,
Co miejsce znajdują w kamieniołomach
Halucynacji reklamowych,
W gąszczach billboardów
Ustawianych tam, gdzie Suzie z Johnnym
Doły kopią, by kamienie
Układały się poniżej ludzkiego honoru.

A rzut kamieniem stąd
Planeta uśmiechów
Czeka tylko na moje przyjaciółki

A rzut kamieniem stąd
Mosty nad rzekami krwi
W murach dziury subkultury

Bo rzut kamieniem stąd
Dzielna istotka
Zwana Tobą

Nim zaleją Cię łzy
Uśmiechnij się do swego nowego
Srebrnego miesiąca.

Słodkie anielice

Anielice spadają na wyspy bezludne,
By tam doczekać kresu swych żywotów.

Anielice lecą tam, gdzie palmy złote
Owocują ku radości Matki Ziemi

Plaże szerokie muszlami pokryte
Tylko czekają na ucisk Ich stóp,
Tylko czekają, by poczuć oddechy
Anielic słodkich
Z Niebios wygnanych

Dziewczyny odpoczną
Pożywią się
Spełnią kilka życzeń i
Odejdą tam, gdzie nie ich miejsce...

Któraś z nich zostawi piórko
I tylko ono będzie śladem
Po urlopie jasnych dziewic...

------------
TUTAJ ZAJDOWAĆ SIĘ POWINIEN WPIS "***" POŚWIĘCONY MĘCZEŃSTWU JOANNY D'ARC
------------
Czas Anny Frank

Otwórz swoje okno, Anno Frank
Pokaż się pokonanemu światu
Uśmiechnij się
Dołeczki Twych policzków
Rozgrzeją zamarznięte serca
Pocieszą zasmucone oczy

Wezwij mnie na pomoc, Anno Frank
Przybędę z orszakiem nieziemskim
Tam, gdzie mieszkasz
Do gwiazd.


Czas Kwitnącej Wiśni - uzupełnienie z marca 2001 r.

Padły kolumny granitowe
Trzaskiem

Porosła przekwiecone przestrzenie
Chryzantema

Spokój serc krwawiące myśli
Spokojne

Japonia Kasandria przez dziurę w niebie i światłość
Zaraz

Ja

Ja
I

Rzecz

Dziś kwitną pierwsze kwiaty
Padły kolumny granitowe przeraźliwym
Trzaskiem

Mówimy sobie
Dzień dobry

I nic się już nie liczy
Muzyka
Słyszysz?

Dźwięk sprzypiec i shamisen’u
Pierwszy raz głaszcze niezaspokojone czarno-białe
Koty

Głos maluteńkiej dziewczynki niewinność kwiat kwiat
Chryzantema

Płatki jasne delikatne spadają na nas
Śnieg

To śnieg według Basho
Zwinęły się stare uczucia uwolnić je niech wzlecą w
Nieskończoność
P
o
w
o
l
...
i

Jeszcze czas...
-----------------------------
Ode mnie (marzec 2001, gdy stare żarty już nie wydają się być na miejscu)

Autor ma świadomość niskiej wartości artystycznej powyższych tekstów, mimo to ze względu na szczególny charakter wpisów zawartych w tomiku "Spojrzenia", ściśle związany z moimi przeżyciami oraz z quasi-kulturą Income Liviani, zdecydowałem się umieścić grafomanie wśród innych utworów nie dopuszczonych do publikacji z powodu miernego warsztatu. Proszę o wyrozumiałość - to tylko improwizacje, których zadaniem było jak najlepiej oddać aktualne uczucia autora, co moim zdaniem w kilku przypadkach wypadło dość interesująco. To coś z pogranicza poezji i pamiętnika, gdzie treść gubi formę, a forma zapomina o treści. Taka zabawa w ćwierć-poetycki labirynt. Podczas, gdy poeci cieszyli się wolnością, autor wpadł na moment do minotaura wierząc, że znajdzie się wcześniej Ariadna, która rzuci mu w ostatniej chwili nić, która dawniej z niebem miała łączyć, a do piekła mnie zaprowadziła, a która wtedy mogła pozwolić mi uniknąć pisania poezji, a bez poezji nie ma życia, a słońce praży, a doskonałość, a nic nie było i nie będzie ze względu na Agnes, a już

Ishiau Rukusafu
jest

Dobranoc

#->-
-<@
-<*
*>-

słaby 4 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 2 kwietnia 2001

Inne teksty autora

Deszczowa piosenka
Ichiae Lucsav
Fotografia
Ichiae Lucsav
Miniatura z pędem
Ichiae Lucsav
Śmietnik
Ichiae Lucsav
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca