stoję
przy regale
z ich książkami
nie mogę
przypomnieć sobie snu zostawiłem
jej ostatniego papierosa
w paczce wsuniętej
pomiędzy fjodora i blejka
ale dostrzegam charakter samego procesu
przypominania
go sobie nie paliła jeszcze słucha
właśnie unkle in a state zakręcając
włosy wokół palca te
miejsca w pościeli pomiędzy myślami w które
wpełzł w których wyczuwasz już prawie że językiem przyczajoną
treść snu której wciąż jednak jeszcze na balkon
prowadzą dwie pary drewnianych drzwi nie możesz
sobie mimo że czujesz że wiesz i mimo że wiesz że
czuć to
jedno ale to że coś wciąż jak babie lato
igra z tym twoim
czym kiedy na przykład szykuję
śniadanie albo sram jak pyk pojedyncze
klatki przezroczystej kliszy
które a propos warto by zrobić kawy śmigną tu
gdzieś w lustrze nad zlewem czy
tam pod nożem do chleba
które jednak już
prawie
dwunasta
nie zawierają żadnych
obrazów jakby dopiero spadały
do kuwety z wywoływaczem wsuniętej gdzieś pod budzącą się
przysadkę
materaca porannych
kłębów kończę bo właśnie nikotyny świadomości
znalazłem tytuł tego kawałka
skąd być może dopiero
później na którym wtedy
z nią
utrwalą się w zasięgu myśli
tak zapamiętale mieszałem
i przestanę nagle
chemię z chemią pisać
o niczym
19
taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz
·
1 czerwca 2013
obrazów jakby dopiero spadały
do kuwety z wywoływaczem wsuniętej gdzieś pod budzącą się
przysadkę", ale większość to słowotok