kiedyś nazywałem cię po imieniu
i gdy dziś marzę byś kurwa umarła
wsłuchuję się w odgłosy kroków
które
jeszcze nie ucichły za zakrętem
zaliczonych roczników
popychany szlugiem
tak dawno nie sięgałem
za pazuchę
lecz chuj ci na drogę
śmierci moja
zmarznięta gruda
i łopaty
bijące na trwogę
jakoś kurwa wyobcowany
czekam na pocałunek
objazdowy sklep
z dostawą uczucia
zaliczonych roczników. Natomiast znowu za wiele niepotrzebnych wulgaryzmów, które nic nie wnoszą