Deprecjacja bliskości

Jan Pradera

Opuszkami marzeń dotykasz złoty żyrandol
i świeczki w srebrzystych kandelabrach dostojnie oświetlające
barokowy salon z podgrzewanym parkietem iroko
spychając na drugi plan obcasy współstąpające
byleby tylko pasowały do firanek i ulubionego smokingu

 

Dla ciebie wszystko jest policzalne
dźwięki nietkniętej ludzką ręka puszczy
pierwsze mistyczne kroki dziecka
umacniające w człowieczeństwe
wszystko jest policzalne
w setkach lub milionach
srebrników

 

Pamiętasz

kiedyś było spokojniej
na przeszkody terenowe stojące na drodze do biura

mówiłeś ludzie
potrafiłeś się szczerze uśmiechnąć
bez nieodłącznej dwulicowości
wykształconej w sobie ciężką pracą
w przeciwieństwie do nierobów
zarabiających mniej niż sześć krajowych

 

Któregoś dnia rozsiądziesz się pośrodku wykwintnego salonu
w XVII wiecznym ręcznie zdobionym fotelu sprowadzonym
z Francji za niemoralnie duże pieniądze
i wpatrzony w błyszczący żyrandol
będziesz raczył podniebienie 30 letnim Hennessy
zaniepokojony przeszywającym chłodem
którego nie wyciszy podgrzewana podłoga

Jan Pradera
Jan Pradera
Wiersz · 8 czerwca 2013
anonim