Idzie przez świat wieczorem włóczęga.
Ma podbite oko, wybitego zęba i trzyma szeląga.
Na końcu wioski zatrzymuje się u mnie
i nakłada sobie do misy jedzenie.
Opowiada ciekawe anegdotki
- był dobrym człowiekiem, lecz ludzie…
Jego wzrok błądzi, zostawiam go na noc w przedsionku.
Prosi o trunek dla „ strapionego człowieka”. Nie daję mu go.
Czy rzeczywiście wszystko rozdał, czy go przepędzili ? Nie wiem.