Literatura

sen z dzisiaj (wiersz)

Evit-ka

 

(opowiedziany M. - powtórzony A.)

my dwoje – już całkiem dorośli
wchodzimy na podwórko mojej podstawówki
na placu przed szkołą trwa jakaś uroczystość
dyrektor – nie ten z moich czasów – ustawia dzieciaki
uczniowie stoją kaskadowo – w trzech rzędach
jak do śpiewu w chórze

decydujemy się nie przeszkadzać
bokiem przechodzimy na tył budynku
gdzie kiedyś – na niewielkiej działce -
odbywały się praktyczne lekcje botaniki
i prace społecznie użyteczne -
jedne i drugie pamiętam dokładnie

między grządkami dobiega do nas dziewczynka
(chyba urwała się dyrektorowego „chóru")
ma siedem może osiem lat – wygląd Żydóweczki
- takiej z filmów o wojnie -
długie ciemne warkocze i ogromne wystraszone oczy
mówi że nie ma rodziców ani nikogo...

prosi Cię o 50 groszy które mają uratować jej życie otrzymaną monetę chowa w maleńkiej torebeczce -
przedwojennej balowej ze srebrnym zameczkiem
za chwilę torebkę z zawartością odrzuca w naszym kierunku
i ucieka...
mam wrażenie jakby pędem wracała do „chórzystów”

za moment stoją przed nami pielęgniarze
faceci z domu wariatów
nazywanego elegancko zakładem psychiatrycznym
utrzymują że danie dziewczynce pieniędzy
było przestępstwem za które zabiorą pojedziesz z nimi -
łapię Cię oburącz w pasie – nie puszczam – oni ciągną

budzę się mokra – od łez i potu
wolałabym aby ten sen...
nic nie znaczył – absolutnie nic
„sen z dzisiaj” (opowiedziany M. - powtórzony A.)  my dwoje – już całkiem dorośli wchodzimy na podwórko mojej podstawówki na placu przed szkoła trwa jakaś uroczystość dyrektor – nie ten z moich czasów – ustawia dzieciaki uczniowie stoją kaskadowo – w trzech rzędach jak do śpiewu w chórze  decydujemy się nie przeszkadzać bokiem przechodzimy na tył budynku gdzie kiedyś – na niewielkiej działce - odbywały się praktyczne lekcje botaniki i prace społecznie użyteczne - jedne i drugie pamiętam dokładnie  między grządkami dobiega do nas dziewczynka (chyba urwała się dyrektorowego „chóru) ma siedem może osiem lat – wygląd Żydóweczki - takiej z filmów o wojnie - długie ciemne warkocze i ogromne wystraszone oczy mówi że nie ma rodziców ani nikogo...  prosi Cię o 50 groszy które mają uratować jej życie otrzymaną monetę chowa w maleńkiej torebeczce - przedwojennej balowej ze srebrnym zameczkiem za chwilę torebkę z zawartością odrzuca w naszym kierunku i ucieka... mam wrażenie jakby pędem wracała do „chórzystów”  za moment stoją przed nami pielęgniarze faceci z domu wariatów nazywanego elegancko zakładem psychiatrycznym utrzymują że danie dziewczynce pieniędzy było przestępstwem za które zabiorą pojedziesz z nimi - łapię Cię oburącz w pasie – nie puszczam – oni ciągną  budzą się mokra – od łez i potu wolałabym aby ten sen... nic nie znaczył – absolutnie nic

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Ata
Ata 25 czerwca 2013, 21:29
Zaskoczyłaś mnie odmiennym stylem i poważniejszą tematyką niż do tej pory, dość pozytywnie.. ciekawa treść, mimo że ktoś mógłby zarzucić tekstowi przegadanie.

kilka drobnych błędów:

"na placu przed szkoła" - szkołą.
"(chyba urwała się dyrektorowego „chóru)" - brak łącznika "z" i zakończenia cudzysłowu w słowie chóru.
"budzą się mokra" - budzę.
Evit-ka
Evit-ka 26 czerwca 2013, 04:59
Literówki i niedoróbki interpunkcyjne musiały jakoś powstać elektronicznie, podczas przesyłania, bo kopiowałam z mojego pliku WORD, a tam jest OK.
A że Cię zaskoczyłam???... Albo niezbyt uważnie czytałaś inne moje rzeczy, albo nie te co, dla braku zaskoczenia, trzeba. W dodatku o zaskoczenie łatwo jeśli nic, tak naprawdę, nie wie się o autorze.
przysłano: 25 czerwca 2013 (historia)

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca