Literatura

jakieś coś (wiersz)

Evit-ka

Świt. Czyjś śpiew po nocnej duchocie
w dniu przebudzonym ciągle nie do końca
ale kolory już zaczynają wstawać.... -
Majaczenie w szarości

Echo śpiewu pochowanego dopiero co
płytko pod korzonkami trawy.
Trzeba iść zwinnie i bez hałasu
żeby nie spłoszyć.

Wreszcie ono -
deklaruje się jako gad lub płaz
jednak to nic pewnego
bo przechwałki nie są tu wykluczone

ale wokal ma niezły
- porównywalny z możliwościami Ewy D.-
z Krakowa
co samo w sobie jest już sporym komplementem

otwieram oczy
pozbawiona pewności że ono to ja
albo chociaż część mnie.
Chyba
„jakieś coś”  Świt. Czyjś śpiew po nocnej duchocie w dniu przebudzonym ciągle nie do końca ale kolory już zaczynają wstawać.... - Majaczenie w szarości  Echo śpiewu pochowanego dopiero co płytko pod korzonkami trawy. Trzeba iść zwinnie i bez hałasu żeby nie spłoszyć.  Wreszcie ono - deklaruje się jako gad lub płaz jednak to nic pewnego bo przechwałki nie są tu wykluczone  ale wokal ma niezły - porównywalny z możliwościami Ewy D.- z Krakowa co samo w sobie jest już sporym komplementem  otwieram oczy pozbawiona pewności że ono to ja albo chociaż część mnie. Chyba
 

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 1 lipca 2013 (historia)

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca