Na takiej ziemi rodzą się w bólach poeci.
Tadeusz Krzyński
dłonie sklejone ciastem
lniana koszula nasiąknęła olejkami to na pamięć
dzieci trapionych szkarlatyną
kobiety chustami ocierają pot porywczych mężów
pod czujnym słońcem warzy się ser
żur okraszony słoniną podany na czas
na później kiełbasa
dojrzała w spiżarni
bo przyjdą z pola głodni
wieczorem kładąc wyżej spuchnięte stopy
pobłogosławią tęgie uda
Poeci w bólach? Jakie to patetyczne. Poezja to praca. Ciężka praca, a nie cierpienie i dekadentyzm. Nie tylko dekadentyzm i patos!