plamy na swetrze
zaczynam
pośród rękawów
poprutych
myśli zacznij
przestawać
ogarniać
ludzi
w barze nie widno najwyższy
czas i ciemnawo
w chemach widzisz przez
drewno
nie kochasz się masz
koniec
papierosów nie istnieje
musisz
nie szklanka musieć
przestawać kusić
bawełnę
końcówka
kurtki papierosa
rękawa
weszła
w audiowidok empetrójki zapaliłem zapomniałaś o lodzie zeszłego
snu
stopionego w ustach jawy przypaliłaś
płomieniem o kolorze
ananasa
mój
najwyższy kolor serca mój
najniższy
poziom krawata
54
taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz
·
18 lipca 2013