zapytała
mnie czy za-
-kochałbym się
w dziwce zamilkłem bo nie wie-
-działem co i dlaczego i czy bo nie
wybiegam
wchodzę
w dzień
zapytała mnie
czy gdybym ko-
-chał i wyszło w trakcie współżycia
współbywania w codzienności wyznanie że to było
wtedy i czy i co wtedy
wybiegam
wchodzę
wychodzę
wsuwam się i próbuję nawiązać do heńka
toulouse-lautreca do faktu że nie umiem
malować rysować a jeśli już to przerysować
i że on choć taki trolowaty był pokurcz to kochał
po ludzku upadłe i że się teraz kurczę
kurczę
kurczę
a ona w śmiech (pobladłem)
(kurczę)
(kurczę) a ona mi że uro-
-o-słem ( o
bljadz' )
-----logicznie rzecz biorąc już zahaczyłaś o względność czasu;-)
w czym może i lipcowe mocne światło w niemałej masie pomaga, a kwadratura (niestety- tym razem nie wymowy- czy po prostu: eksperymentów słownych) prędkości (pędu-po-pędu) wy-wniknęłą na inne energie... równań...
może z niewiadomą;-)
skutkiem tego;-) ??? jest jak jest
między "tuterazem" "zabyłością" i rodzajem camera ob'scur***(V)a... przegadaniem zzz-użytych gwiazdek...
tak się zatrzymało i może... to tylko fut-URYnizm;-)
ot... wyszło tak ... bo tak światło popędziło po ... po ... po....
otworkowej poZezji...??? je ne sais pas;-)