61

taryfiarzgazu

odbić z uczuć, których nie, za najmniejsze nie zamieniam,
biegam wokół latarń pętli,
nienawidzę niebieskiego,
tylko tutaj kocham ten yin,
człon
papierosa
pali się ponagleń fosa,
nie wiem,
dalej idę z buta, być może potrzebna mi
motyla huta,
stal pyłkowa,
kokon z piasku,
skrzydła z CV,
dłoń w potrzasku;
patrzę dalej, nic nie widzę,
a nie, czekaj, kwiat w pokrzywie,
więc wyjmuję, boli głowa,
wrócę z pracy, dość,
z Krakowa, dość,
spod trumny,
światłem w gwoździe,
spod rozłamu pięść mi rozgnie,
nie dam rady, już chcę zginąć, ona mi po pysku rosi,
na brak tlenu wiatr przynosi, ale w co, w ten,
w brak kluczyków, do gdzie, komu,
ej, anima, nie rób kałuż, tu korzenie, spijaj,
wkładam, a ty zamek trików, dredów, słońca, zapach szyi, wijaj,
wróc do śmierci, się już wijesz,
wal te serca, czuję ciebie, co tam sprejem napisane, otchłań ud i kłucie sopla
półzazdrością brudzą ścianę,
kruszy mnie ta pach-pif wonia,
niech paproci kosz się zmieści,
pełno śluzu,
w bez pokoju, bez pamięci, iglo duszy,
kra kartonu, niech się swoim swój nazywa,
jak się stałem,
czuję tytoń, tusz, nie bywa i nie czarny,
w mchu twojego czółna ciałem,
serce charczy,
klawisz tyka, konik pławi już odmarza,
się akwarium nie domyka,
życia starczy,
jest okazja

 

taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz · 25 lipca 2013
anonim