trzy minuty do
wrzucenia pizzy do pieca,
piszę esa, pyk,
plusz już wypłynął szsz na powierzchnię, a do tego 22:22
i to znów przypadkiem jedna myśl, druga,
w szklance kranówki
rozpuszcza się kolejne dobre synchro,
kolejna dobra, lodowata, teraz drzwi,
już poszła,
wracam,
co ty tam w domu tak grzejesz,
nie ma oddźwięku,
obudź się,
margines na połowę kartki, kurwa,
jeszcze mi tu nóż zaplanuj na urodziny,
idź lepiej zjedz,
boś chudy, babcia też wydzwania,
w urzędzie to ci w kurzu leżą,
smacznego,
nie wiem,
nie oddycham prawdą,
przecież się pogubisz w tych karteluszkach,
weź daj,
zero zero zgłoś się,
do stopienia sera