wakacjokardiogram

Evit-ka

 

I. .„z lasu”
spłoszone przez klakson samochodu
serce sarny przyczaja się na moment
przed przebiegnięciem drogi
a za nim rzędem trzepotliwe lękiem
maleńkie serduszka sarniątek

intruz zostawia za sobą pęd powietrza
i zapachowy dysonans spalin
których śladem unosi się bielinek kapustnik
albo dowolny inny motyl
ze śląska nazywany szmaterlokiem
słońce - sporawa lampa
nad koronami drzew
prześwietla mu skrzydła żółtymi promieniami wszechmocy
udając że za pomocą wiekuistego RTG 
widzi wszystko i więcej jeszcze

wiadomo że liście na drzewach ochłonęły
dochodząc do siebie
po wielkich podmuchach
i relaksują się beztrosko
w pozycji zwisu z gałęzi

znów jest cisza
konsekwentna jak las

II. „pewności i inne zdarzenia imiennie barwione”
Magda - pewnie dlatego że w lesie
i że na wakacjach
paznokcie maluje na pomarańczowo
stosownie do koloru trampek
i niektórych myśli

Marcel - posiada bezkompromisowość czterech różowych lat
i starszą siostrę Matyldę
obarczoną racjami w kolorze czerwonym
zaklętymi w stanowczym głosie
zdecydowanej na wszystko ośmiolatki

Mariusz - jest właścicielem swoistej filozofii
równie dobrej jak
terenówka jasny metalik
i kilku zmartwień przejściowych
o barwie nieokreślonej

Maciej chyba uchodzi za posiadacza
paru fantastycznych - bo tak dobrych
i fantastycznych - bo nierealizowalnych
ogromnych pomysłów 
z tęczowością na wyrost

a ja
mam - być może niebieskie wątpliwości
względem imion na M i wielości urlopowych barw

III. „toasty urlopowe”

za tę śródleśność co wybrzmi jutro
za planowaną podróż na Kutno
czasem za podmuch co bokiem leci
za krótką rozpacz nieletnich dzieci

za to co będzie albo co było
za Antka zdradę za Kaśki miłość
za moc świetlika gdy gwiazdom świeci
i za poległych w czterdziestym trzecim

za przeszłość, przyszłość i za współczesność
za potępionych raczej na wieczność
za zakochanych i odkochanych
za tych leczących wczorajsze rany

za tych na szybko i tych pomału
tych co na serio i dla kawału
za umęczonych i wypoczętych
za seks rozpustny
za spokój święty

za cud nad głową – mądrość grupową
pijemy kawę i wyborową
pewni że teraz nic się nie stanie
bo wartę trzyma żabie kumkanie

IV. „żeby”
(czyli od wieków to samo)

stroi się w piórka
ignoranta, inteligenta, imbecyla
tak na zmianę
i z przekory

zakłada maski
poety, dziennikarza, filozofa nawet
gwoli ćwiczeń praktycznych
i dla treningu z próżności

demonstruje ostentacyjnie
skłonność do nihilizmu
z anarchią w koktajlu
kontrolowaną przesadę stosując

udaje konsekwentnie
że w ogóle nie zależy
ani na niczym
ani na czymkolwiek

żeby tylko bezkarnie i bez skutków
przeglądać się
w nierzeczywistości
brązowych oczu

V.„o ołówku i wymówce miłości względem”
(z cyklu BAJKI DLA BARDZO STARSZYCH DZIECI – 1)

na czubku grafitu z ołówka
rozsiadła się godnie wymówka
rozstrzygnąć zaś miała dylemat
że miłość tu jest czy jej nie ma

z początku przekonywała
że starań choć dokładała
tu najwyraźniej nie wyszło
lecz ma nadzieję na przyszłość

z czasem przyznała powoli
że – tak w zasadzie – pier..li
kochanków i owo uczucie
co dynda na włosku lub drucie

na koniec dodała szczerze;
„ja w romantyczność nie wierzę
bo w ostatecznym rachunku
rzecz w podtrzymaniu gatunku”...

pretensji że nie chce słyszeć
to wierszyk dla nich napisze
a może nawet i kilka
bo dla grafitu to chwilka –

tu jeszcze pół zdania plus słówko:
NIE DAWAĆ WIARY WYMÓWKOM

VI. „wiersz przeciekający”

jak brezent namiotu
przez sito kłopotów
i nurt w stronę piekła
po myśli co ściekła

jak przeszłość i przyszłość
wakacji nad Wisłą
i spędów nad Bugiem
co czasem zbyt długie

jak lat mętna woda
w złudzeniu że młoda
i deszcz ponad krajem
któremu się zdaje...

jak rymy złamane
do zupy dodane
lub beczka deszczówki
drogówki łapówki

jak kranik przy pralce
i wiersze przez palce...

VII. „UWAGA!!! – na poetów
(znaczy lekkomyślność kuzynki)

została przeklęta przez poetkę
a to bardzo ryzykowne
bo tu moc klątwy jest duża -
o wiele większa niż u poetów –
znaczy u poetyzujących mężczyzn

stało się tak w wyniku braku ostrożności –
z poetami – a zwłaszcza poetkami
trzeba postępować równocześnie jak z jajem
i jak z uwolnionym od właściciela ptasim piórem –
znaczy uważając na emocje...

te są u nich wyjątkowo wrażliwe dotykowo
jak skóra noworodka
ptasie mleczko o smaku wanilii
koronki z Koniakowa
czy bibułka na lampiony

no chyba że poeta – płci obojga –
sam okaże się ordynusem
względnie chamem
historia zna takie przypadki –
wtedy...

jest znacznie niebezpieczniej niż
w każdym innym międzyludzkim przypadku
a ta głupia
będąc kuzynką poetessy –
bezmyślnie postanowiła lekceważyć jej istnienie

VIII. „adopcje i bezdzietności”

słowo
można zaadoptować
jak niemowlę
bądź do potrzeb

przypadki
adoptowania mieszkania na biuro
lub odwrotnie
też są znane – powszechnie

sytuacje
zdecydowanie autentyczne
adoptowano do filmu
albo powieści – wielokrotnie

wczoraj
niedaleko stąd - słyszano nawet o adoptowaniu
słoika po musztardzie
do picia wódki

skąd więc się bierze aż tyle bezdzietności
niedobrowolnej na dodatek?...
WAKACJOKARDIOGRAM:

I.„z lasu”
spłoszone przez klakson samochodu
serce sarny przyczaja się na moment
przed przebiegnięciem drogi
a za nim rzędem trzepotliwe lękiem
maleńkie serduszka sarniątek

intruz zostawia za sobą pęd powietrza
i zapachowy dysonans spalin
których śladem unosi się bielinek kapustnik
albo dowolny inny motyl
ze śląska nazywany szmaterlokiem
słońce - sporawa lampa
nad koronami drzew
prześwietla mu skrzydła żółtymi promieniami wszechmocy
udając że za pomocą wiekuistego RTG 
widzi wszystko i więcej jeszcze

wiadomo że liście na drzewach ochłonęły
dochodząc do siebie
po wielkich podmuchach
i relaksują się beztrosko
w pozycji zwisu z gałęzi

znów jest cisza
konsekwentna jak las




II. „pewności i inne zdarzenia imiennie barwione”
Magda - pewnie dlatego że w lesie
i że na wakacjach
paznokcie maluje na pomarańczowo
stosownie do koloru trampek
i niektórych myśli

Marcel - posiada bezkompromisowość czterech różowych lat
i starszą siostrę Matyldę
obarczoną racjami w kolorze czerwonym
zaklętymi w stanowczym głosie
zdecydowanej na wszystko ośmiolatki

Mariusz - jest właścicielem  swoistej filozofii
równie dobrej jak
terenówka jasny metalik
i kilku zmartwień przejściowych
o barwie nieokreślonej

Maciej chyba uchodzi za posiadacza
paru fantastycznych - bo tak dobrych
i fantastycznych - bo nierealizowalnych
ogromnych pomysłów 
z tęczowością na wyrost

a ja
mam - być może niebieskie wątpliwości
względem imion na M i wielości urlopowych barw



III. „toasty urlopowe”

za tę śródleśność co wybrzmi jutro
za planowaną podróż na Kutno
czasem za podmuch co bokiem leci
za krótką rozpacz nieletnich dzieci

za to co będzie albo co było
za Antka zdradę za Kaśki miłość
za moc świetlika gdy gwiazdom świeci
i za poległych w czterdziestym trzecim

za przeszłość, przyszłość i za współczesność
za potępionych raczej na wieczność
za zakochanych i odkochanych
za tych leczących wczorajsze rany

za tych na szybko i tych pomału
tych co na serio i dla kawału
za umęczonych i wypoczętych
za seks rozpustny
za spokój święty

za cud nad głową – mądrość grupową
pijemy kawę i wyborową
pewni że teraz nic się nie stanie
bo wartę trzyma żabie kumkanie



IV. „żeby”
(czyli od wieków to samo)

stroi się w piórka
ignoranta, inteligenta, imbecyla
tak na zmianę
i z przekory

zakłada maski
poety, dziennikarza, filozofa nawet
gwoli ćwiczeń praktycznych
i dla treningu z próżności

demonstruje ostentacyjnie
skłonność do nihilizmu
z anarchią w koktajlu
kontrolowaną przesadę stosując

udaje konsekwentnie
że w ogóle nie zależy
ani na niczym
ani na czymkolwiek

żeby tylko bezkarnie i bez skutków
przeglądać się
w nierzeczywistości
brązowych oczu



V.„o ołówku i wymówce miłości względem”
(z cyklu BAJKI DLA BARDZO STARSZYCH DZIECI – 1)

na czubku grafitu z ołówka
rozsiadła się godnie wymówka
rozstrzygnąć zaś miała dylemat
że miłość tu jest czy jej nie ma

z początku przekonywała
że starań choć dokładała
tu najwyraźniej nie wyszło
lecz ma nadzieję na przyszłość

z czasem przyznała powoli
że – tak w zasadzie – pier..li
kochanków i owo uczucie
co dynda na włosku lub drucie

na koniec dodała szczerze;
„ja w romantyczność nie wierzę
bo w ostatecznym rachunku
rzecz w podtrzymaniu gatunku”...

pretensji że nie chce słyszeć
to wierszyk dla nich napisze
a może nawet i kilka
bo dla grafitu to chwilka –

tu jeszcze pół zdania plus słówko:
NIE DAWAĆ WIARY WYMÓWKOM


VI. „wiersz przeciekający”

jak brezent namiotu
przez sito kłopotów
i nurt w stronę piekła
po myśli co ściekła

jak przeszłość i przyszłość
wakacji nad Wisłą
i spędów nad Bugiem
co czasem zbyt długie

jak lat mętna woda
w złudzeniu że młoda
i deszcz ponad krajem
któremu się zdaje...

jak rymy złamane
do zupy dodane
lub beczka deszczówki
drogówki łapówki

jak kranik przy pralce
i wiersze przez palce...


VII. „UWAGA!!! – na poetów
(znaczy lekkomyślność kuzynki)

została przeklęta przez poetkę
a to bardzo ryzykowne
bo tu moc klątwy jest duża -
o wiele większa niż u poetów –
znaczy u poetyzujących mężczyzn

stało się tak w wyniku braku ostrożności –
z poetami – a zwłaszcza poetkami
trzeba postępować równocześnie jak z jajem
i jak z uwolnionym od właściciela ptasim piórem –
znaczy uważając na emocje...

te są u nich wyjątkowo wrażliwe dotykowo
jak skóra noworodka
ptasie mleczko o smaku wanilii
koronki z Koniakowa
czy bibułka na lampiony

no chyba że poeta – płci obojga –
sam okaże się ordynusem
względnie chamem
historia zna takie przypadki –
wtedy...

jest znacznie niebezpieczniej niż
w każdym innym międzyludzkim przypadku
a ta głupia
będąc kuzynką poetessy –
bezmyślnie postanowiła lekceważyć jej istnienie


VIII. „adopcje i bezdzietności”

słowo
można zaadoptować
jak niemowlę
bądź do potrzeb

przypadki
adoptowania mieszkania na biuro
lub odwrotnie
też są znane – powszechnie

sytuacje
zdecydowanie autentyczne
adoptowano do filmu
albo powieści – wielokrotnie

wczoraj
niedaleko stąd - słyszano nawet o adoptowaniu
słoika po musztardzie
do picia wódki

skąd więc się bierze aż tyle bezdzietności
niedobrowolnej na dodatek?...
 
 
  •  
Evit-ka
Evit-ka
Wiersz · 30 lipca 2013
anonim