bekłem,
nąłem, słowa jak
na giełdzie, babcia słychać
spuszcza wodę,
mykam oczy,
obok talerz,
okno oścież na
ptak plus wiatr plus gdzieś ulica się równa się pomruk życia,
idę tam pisząc,
jestem bez głowy już w pokojuju, szsz,
teteraz
i pat chłodna
przestrzrz i szmat parapecie nana, na odcienie,
niebieskiego wylałem
za okno rozpuszczalnik z kuwety,
ale to
wcześniej, kończę, bo kreślę
67
taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz
·
1 sierpnia 2013