próbuję – naprawdę się staram
spojrzeć na Powstanie/ powstanie(?)
oczyma strachu siedmiolatka dziecka którym wtedy był mój ojciec -
Tadzio dorosły niedawno do ówczesnego wieku szkolnego
usiłuję patrzeć
zamykając oczy – instynktownie
nie zapominając o tym że właśnie tego lata
nie tylko mój tata przestał chodzić do przedszkola –
i że nie tylko on widział jak mu jego tatkę zabito
nie umiem nawet sobie wyobrazić
- a co dopiero zobaczyć -
tej chłopięcej rozpaczy i bezradności
dobrze że chociaż siostra Zosia jest tak mała -
bo zazna komfortu niepamięci -
a mój brak zdolności dojrzenia i wyobraźni?...
cóż ten – jak inne przedtem i potem -
pozostanie moim prywatnym wstydem
albo rodzajem ułomności emocji