Popatrz w dal
Nie widzisz ze nie ma wulkanow...
Nie rzucaj oczu w przepasc
To nie bylaby tecza z czerwonymi falami
Czy wierzysz w nocne ptaki
Tak...ale nie wiesz ze do konca daleko
Wybrudziles twarz
Tak smutno w szarej komorce
Nie szepcz ze to oni zgasili swiatlo
Tam na sloncu jest dom
Zbudowal go stary czlowiek
Mial skrzydla poorane zmarszczkami
Nie zegnal sie z plynacym deszczem
To on przebija drzewa slowami nocy
Nie wierz ze burza jest slepa
Nie ma konca
Zaszywasz sie w sam srodek wiecznosci
Daleko...
Dzisiaj placzesz krwawymi lzami
Bo sciany nie maja zalzawionych oczu
Nie widzisz rak wynurzajacych sie z bagna
Nie czujesz jak wczoraj zapachu wschodu
Zaszywasz oczy szarymi liscmi
Patrzysz z ironia na zachodzace morze dusz
Zgniotles nogi w ciemnym kacie...
Wstan i odwroc sie
Pozwol trwac melodii na wzgorzu
I juz nie szepcz brudnych slow
Umyj twarz w mokrej ziemi
Uwierz , ze do konca daleko
Otworz drzwi
Popatrz w dal
Przepasc zatonela.