Jaszczurczą strojna łuską
wygięta skrzydlata
jak mityczna chimera
dalej Bellerofoncie uderzaj
na dekolcie srebrna gwiazdka
pan Jezus w cierniowej koronie
a dalej śliski pancerz z aksamitu
i stalowe ciało
nie boi się Pegaza ani miecza
wykrzywia twarz w serii ponurych uśmiechów
oczekuje wskrzeszenia umarłych
drinków wartych pensję nauczyciela
rozbierałeś ją tysiące razy
w snach słodko wędrujacych w okolicach lędźwi
za każdym razem była inna
marmurowa miodowa miękka
w język kąsa obawa
że może w środku
jest jak żelazna dziewica
najeżona kolcami