Ekstazą jesteś moją
i szaleństwem
spazmem bólu
rozrywanego SuperEgo
dotykiem delikatnym...
krzyczę
ropa obłędu
spływa
z Jaźni
przebitej
twoim długim
paznokciem
strach
granica miłości
w mroku nadziei
ginie
śmiech
zgasła lampka Logiki
Chaos pochłonął marzenia
tak cicho teraz.....
przestrzeń
Czas nam
ballady gra
słyszysz?
czujesz jak się
boję
gdy przychodzisz
nocą?
(sam
....a)
upadek
oglądasz
moje
rozczłonkowane
nagie
ciało
to boli
płaczę
zdzieram
powłokę
nieczystą
odgryzam
palce u stóp
i rzucam
może cię
wzruszą
i zrobisz
z nich
naszyjnik
powiesz:
ona
wszędzie
ze mną
chodzi
ona
mnie
kocha
zaśpiewasz
a ja ci
plunę w
twarz
hipokryto
nie ma już nienawiści
zdmuchnęłeś
znicz....
i zjadł demon
całą moją
obsesję
międzyplanetarna
niestrawność
pocałuj na wieczność
mówię
nawet nie poczuję.
hormon
Wiersz
·
18 lipca 2001
-
lika4Everno powiem tyle... ciekawe:))