obsesja (czyli moja bajka, smoku)

hormon

Ekstazą jesteś moją
i szaleństwem
spazmem bólu
rozrywanego SuperEgo
dotykiem delikatnym...

krzyczę

ropa obłędu
spływa
z Jaźni
przebitej
twoim długim
paznokciem


strach


granica miłości
w mroku nadziei
ginie

śmiech

zgasła lampka Logiki
Chaos pochłonął marzenia
tak cicho teraz.....

przestrzeń

Czas nam
ballady gra
słyszysz?

czujesz jak się
boję
gdy przychodzisz
nocą?

(sam
....a)

upadek


oglądasz
moje
rozczłonkowane
nagie
ciało
to boli


płaczę


zdzieram
powłokę
nieczystą
odgryzam
palce u stóp

i rzucam

może cię
wzruszą
i zrobisz
z nich
naszyjnik


powiesz:
ona
wszędzie
ze mną
chodzi

ona
mnie
kocha
zaśpiewasz


a ja ci
plunę w
twarz
hipokryto


nie ma już nienawiści
zdmuchnęłeś
znicz....



i zjadł demon
całą moją
obsesję

międzyplanetarna
niestrawność


pocałuj na wieczność
mówię
nawet nie poczuję.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 8 głosów
hormon
hormon
Wiersz · 18 lipca 2001
anonim
  • Anonimowy Użytkownik
    lika4Ever
    no powiem tyle... ciekawe:))

    · Zgłoś · 18 lat temu