w potoku krwi

Dante

założył płaszczyk i wyszedł
w potoku krwi
przebrnął przez placyk szaleńców
nie oszczędzając ciepłych słów
wślizgnął się do studni
bez dna w tym dniu
paru jeszcze wchodziło
w poszukiwaniu zeschłego błota
i brnąc ciężko w pierwotnych
kamieniach studzili ogrzane
słońcem płyny mózgowe napotykając
odwapnione osocze w syriuszu
czarnoziem i świeciła jedna najmniejsza
wisząca głęboko w niebie
w potoku krwi płynęła zeszłoroczna
burza
Dante
Dante
Wiersz · 3 sierpnia 2001
anonim