Mgła snuje się wokół.
Między szczytami nieśmiało słońce błyska.
Spływają gęste opary z wierzchołków
niczym dym z ogromnego ogniska.
Smugi te nie drażnią oczu, lecz smagają w uszy
i swym chłodem mrożą ciało.
Zalegają zimnym całunem na duszy.
Kikuty drzew sterczą w powietrznym mleku niesamowicie.
Filary zniszczonych budowli zapomnianego miasta ?
Oddech nieznanej grozy czai się gdzieś niedaleko, skrycie.
Inny świat. Lepszy ?
A rzadki na mym karku deszczyk zwiewny
wzdryga dodatkowo ciałem.
Przybywa Duch Gór ? Czy gniewny
jest ?
Któż to ośmielił się wtargnąć w jego posiadłości ?
To tylko poruszający się z respektem Turysta.
Zaciekle jednak bronione są tajemnice owej krainy górzystej.
Niewiele można zobaczyć zza zasłony mgły nieprzejrzystej.
Nie żałuję swej wizyty, ale stawiam pytanie.
Czyżbym jeszcze nie zasłużył
na twą przychylność Panie ?
grudzień 1996