***

halja

Ropieję,
pękła błona dziewicza mojej duszy.
Nieobliczalna liczba kretynów w tobie
bawi mnie do łez.
Nienawidzę cię za to kim jesteś,
wdzięczna ci jestem za to że żyję.

Jechałam na rowerze i poczułam ból,
wstałam spod samochodu i pojechalam dalej.
Obudziłam się w niebie,
zazdroszcząc mi tego wyrzuciłeś mnie stamtąd.

Krwawię,
rany na mych nogach nie zagoją się,
to dla ciebie.
Jestem dumna z tego kim jestem,
to twoja zasługa, ojcze.
Świat sprzedaje takich jak ja
śmierci
za papier toaletowy.
halja
halja
Wiersz · 9 sierpnia 2001
anonim