Krople deszczu na przedniej szybie samochodu
jak piegi na Twoich plecach,
zniekształcają obraz.
Pamiętasz, wtedy też padało.
Róg Floriańskiej i Tomasza.
Czarny parasol, przemoknięte szpilki
i cześć, które miało oznaczać żegnaj.
Ale to było zanim stworzyłam pierwsze galaktyki,
paznokciem na twoich ramionach.
Dziś,
ręka na plastikowym drążku zastyga.
Nie uruchomię wycieraczek,.
Policzę krople,
jeśli dojadę.