notka do rimemberu, że es do kumpla, bo mówię,
piszę, że
a propos naszej rozmowy w okolicach pana wu, że tak sobie siedzę na tej stronie sądu okręgowego i myślę,
i wymyśliłem formę patentu, gwarantującą wykorzystywanie
danego produktu w wolny sposób przez wszystkich bez możliwości opatentowania tego przez kogoś innego,
nawias,
że enpe, kropek, jak wejdzie jakaś technologia, która mogłaby poprawić jakość życia obywatelom danego społeczeństwa,
ale nie ma szans zaistnieć, ponieważ jakaś firma, czy korporacja
kupi sobie patent, żeby sprzedawać
to innym za gruby hajs, nawias bam, a dalej może jeszcze
do editu, więc trzykropka
dobra,
no edit jest taki, że dany produkt, czy technologia
pozostają wolne w sensie produkcji oraz handlu dla
każdej z firm bez możliwości roszczenia prawa do danej
technologii, czy produktu, przez jakąkolwiek firmę, dzięki
czemu każda z firm może narzucić sobie swoją marżę, dzięki czemu konkurencja i wolny
rynek jest, cyk,
oczywiście naiwność uproszczeń, bo się na tym
nie zna tępal z brodzika tematu, ale ideę można by podrasować jakimś algorytmem
typu brrrrm, że każda z firm, która używa danego produktu, staje się pielęgnatorem obowiązku przejęcia pewnego procentu
odpowiedzialności patentowej za jego dalsze wolne propagowanie,
w sumie to już się gubię na wysokości tego kapitu, ale po to, żeby uniknąć
jakichś konszachtów, bam bam, czy tam podkupienia praw do patentu
z zaplecza spluwą mamony, no trzeba by było, zrechą nie takim prochem to wszystko,
klik, nawias,
miałem kasić, kurrr,
tyna