świeci, babss, mijamy,
o, emocja, że sobie
kopalniany szyb za szybą, winkiel,
wódkiel, myszly, myszly,
wydaje się, że jest równo, a tu ściana jak gniazdo
gołębia, trasa, kraków za czterdzieści minut,
czady chami, midy chacza, razi światło,
ciężko być, a co dopiero żyć, a teraz szyba w dół,
a nocny wiatr sznit sznit,
a słupków szwy szwy szwist,
ich czerwibiel gum gum, a tam michał z przodu do michała, że kawiarnia
na kościuszki koło fryzjera gawrońskiego, że mozaika ze
szkła tłucz i łucz i uczonego bardzo fajten, a tabletka
księżycaca, rozdziawiając okno
fury, wciska mi się
pod czamburyn i gorące fale, szlag by te
stezje pare,
endo-horyzont za szkłem ze światła,
nic, baryłkę psuje hałka przez samocha, a już bajka,
pałka,
małałajka, em na be zamień i całka