no i wyrwałem te chwasty, niby nic,
ale coś szeleści w lewym uchu już chyba trzeci dzień,
taki dziennik pokładowy z tego wszystkiego wychodzi,
no nic, zobaczymy, butelka przede mną, plastik,
bo piję wodę niegazazaną, dłonie, że nie wiedzą,
japierera dolęha pokerów ezja na klanie wierzę w jaturze,
klucz publiczny: era hakerów - poezja na klawiaturze, dużo wody,
ale włosy wciąż szarpię,
wstyd aż, co to, aż chcę rwać zamiast zakrętki,
ale jednak zedyciłem,
a, bo te nikle poszły
dwunastego,
dzień po święcie niepodległości, skoro ten,
robi dziennik się, czy nocnik się tu,
gdzie z tymi pałami na marszu w wawce cointelpro poszło niezłe,
już nawet nie,
nie mam już krwi w słowach,
została krew bystra
96
taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz
·
18 września 2013
-
afronautixbardzo mnie zawsze intrygują anonimowi użytkownicy zostawiający głos "FATALNY". słowotok ale dobry. poezja puszenia piórek i pierdolenia ojej jak jest piękne się skońcyzła lub/i nie są to jej czasy lub/i brak faktycznych mistrzów.
-
Joanna Krzepinanic ponad słowotok, albo ja nie potrafię wyłuskać istoty rzeczy.