97

taryfiarzgazu

żyworódka w kubku po kraszerze,
piszę żeby coś napisać, nie rośnie wcale na tym rapecie, chyba cokolwiek,

zmiana,
stękam,
nie zesraj się, jakbym nie napisał to bym nie zauważył,
łał, dzięki ty,
pismowankowanie,
jak cię,
dobra,
jak to było,
bo z pati tu na boku przez giega śmiech i wyszedł tytuł fiksyjnej

powieści, że połykający

jak najwięcej kulko-wyrazów hipopotam

hopster i zespawany z pracusiem ze smerfów niekryty

grecki kret

grecik

w poszukiwaniu zaginionego kopczyka w świecie nokii 3310,

koniec tytułu,

zacząłem robić to w wektorach, ale bazie

na razie,
w tych kilku chwil mazie dedkendens z łina
w tle,
z boku kiekie lili po winienie, a kątem
oka gira micha, te, a tam wyżej tajpo autentyk, fiksyjnej zamiast

fikcyjnej,
tajpnąłem się, ale bez popry,
niech będzie,
człowiek też pies, czy tam psikus, a wcześniej kocikus kundlikus,
gad, co za pierdoły - powiedział
obcy głos w moim mózgu - ąbot z juhc, więc dalej, albo konikus tak samo

jak psi kłus, zresztą filmik z mu zapoda, my,

taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz · 21 września 2013
anonim