żyworódka w kubku po kraszerze,
piszę żeby coś napisać, nie rośnie wcale na tym rapecie, chyba cokolwiek,
zmiana,
stękam,
nie zesraj się, jakbym nie napisał to bym nie zauważył,
łał, dzięki ty,
pismowankowanie,
jak cię,
dobra,
jak to było,
bo z pati tu na boku przez giega śmiech i wyszedł tytuł fiksyjnej
powieści, że połykający
jak najwięcej kulko-wyrazów hipopotam
hopster i zespawany z pracusiem ze smerfów niekryty
grecki kret
grecik
w poszukiwaniu zaginionego kopczyka w świecie nokii 3310,
koniec tytułu,
zacząłem robić to w wektorach, ale bazie
na razie,
w tych kilku chwil mazie dedkendens z łina
w tle,
z boku kiekie lili po winienie, a kątem
oka gira micha, te, a tam wyżej tajpo autentyk, fiksyjnej zamiast
fikcyjnej,
tajpnąłem się, ale bez popry,
niech będzie,
człowiek też pies, czy tam psikus, a wcześniej kocikus kundlikus,
gad, co za pierdoły - powiedział
obcy głos w moim mózgu - ąbot z juhc, więc dalej, albo konikus tak samo
jak psi kłus, zresztą filmik z mu zapoda, my,
ję