Pewnego dnia, tego lata,
jedna para skrzydlata
podniosła na dachu krzyk.
O co? Tego nie wie nikt.
Dwa wróble zadziorne
starły się w małej wojnie.
Spadły z dachu na taras
wznosząc tam straszny hałas.
Zwarci jak zapaśnicy
dziobali się po próżnicy.
Chcieli wyrywać piórka
wygonić nawzajem z podwórka.
Przy tym piszczeli, ćwierkali
srożyli się, czupurzyli,
fruwali nawet grzbietami w dół,
taki się toczył zażarty bój.
Wyszłam na taras spokojnie
przyjrzeć się z bliska tej wojnie,
nagle wrogowie skrzydlaci, mali,
na mój widok zgodnie nogę dali.
Kocham te szare wróbelki.