105

taryfiarzgazu

że tego, że mu kazała prysznic wziąć,
bo procedura, ale żeby wykroić to
dziesięć minut

z godziny, mówił, to kto to mówił, żeby nie od razu
wklejać myśl, myśl przyszła taka prosta tutka, dzisiaj
straż miejska wyłowiła z autobusu gościa, który
widocznie ze szpitala zwiał, jadę,
zima, kolana śniegu, a tu

wsiada

w szpitalnej podomce,
chyba go znam, albo w domowej szpitalce po szpilce,
że do księdza chcę, pani kapitan, nie możesz tak jechać,
bo zimno, chodź,

wysiądziemy, wysiedli, metala piątkę da radę ściągnąć demo znaczy ściąga taker, drynił
z irlu przed chwilą, znudziło się, znowu zamiast

histy bym, ręka zgięta na pierzepa, bataher w dzbanienie, codziennie
to wszystko, co wszystko, głowa,

w bok sieć rybyśli,

świst bez es idę witać do szafy, hej

taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz · 2 października 2013
anonim