tymczasem teraz zastaje nas w nowym yorku
(a znasz fajniejsze widokówki?) około południa
które niczym południk wyznacza naszą pozycję
i trajektorię rzutu piłką (prosto w tamto)
gdy kiedy bezwzględnie warunkuje gdzie
i gdzie nigdy nie będziemy (a frank o'hara
jak zwykle idzie na lunch) i to już wszystko
co wiemy o miastach oraz franku
i to już wszystko co wiemy o sobie
co udało się wypatrzeć w szczątkowych
fabułach mimowolnych gestów fałszywych
drogowskazów: raj
kiepska kompozycja z nagością i owocem
(ani gdzie ani kiedy)
cycki i jabłka
jabłka i cycki
jak dynie cycki jak gruszki ożebrowane
światło ogrodu w środku jesteś
cała z pestek chodźmy zanim cię rozsieje
wiatr nocą pod wielogrzmotem poczuję
się przez to samotny wielce zaś ten
który tak długo czekał żeby cię zdobyć
jak zdobywa się wyrastające pagórki
i dokładnie z tego samego powodu:
ma nadzieję że gdy spojrzy prosto
z ciebie na świat ten wyda mu się
mglisty i piękny