111

taryfiarzgazu

 

 

 

 

nie chcę fakać na gości,
nie chcę jechać po bietach,
bo akurat nie powiem dziś damach,
chcę tylko wykrzyczeć "kurwa"
do nieba
w nieufnej nadziei, że fala tego akustycznego wkurwu
na jej seksowną tępotę, nie wyrządzając jej żadnej emo-krzywdy,
uderzy
o chmury i z tej mojej negatywnej elenergii
powstaną jakieś chłodne

protony rozsądku, które
w kapsułkach
tlenu ratunkowego
spłyną powoli na ziemię i przez przypadek do płuc mózgu dostając się,
kiedyś komuś pozwolą uniknąć podobnych spięć, co nasze,
nie wiem,

może nie mam cierpliwości, może nie przynoszę do domu pieniędzy,
może fluoksy mi gówno pomaga,
witaj, błędnie diagnozowana polsko podejrzeń
o wszechobecność
gładkich usprawiedliwień,
może mój
plan ogarnięcia kolejnej panewki tych całych wektorów,
żeby już móc

zacząć żyć

do

końca życia,
to wszystko,
zresztą w sumie to mogę zapieprzać nawet i w kopalni piłki,
jeśli postawieniem właściwej diagnozy naprawicie mi w końcu mózg,
konowały jebane,
tu krzyczę wyłącznie do nieba - na pracowników enefzet spływa
z chmur jedynie żeśka bryza

konstruktywnych

wniosków,
a ponieważ wielcy ludzie są niesamowicie bystrzy w dostrzeganiu
w dysonansie pomiędzy piastowaną pozycją

a poziomem

swych kompetencji przyczyn frustracji innych,
pracownicy enefzet nieomylnie
stwierdzają właściwą

diagnozę:
podmiot jest
umiarkowanie
popierdolony, czym nareszcie naprawiają
mi mózg, dziękuję, a co do niej,
bo wydżejbałem w kosmos w tej dygresji,
to wybebeszyłem
prastary tiwik unitry od zuzy i cezarego, wykleiłem od środka

taśmą ledową
i zrobiłem

podświetlony tiwiregał

na książki albo akwawizor
na ze złotą rybką słój, czy stój, jako prezent na

walewtynki,
ubrałem się w gajer, w szampany, świeczki i w co masz,
a ona wysiada z taksi bananaje

i że jestem śliski,
i że jestem chujem, i dajesz,
wszczyna sobie
ze mną kłótnię o nic,
ona jest na mnie oburzona za to, że w barze,

w którym się
przed chwilą tak bałanaje,
spotkała kuzynkę mojej eks-eks,
co mojemu wymęczonemu rozsądkowi, z kolekcją siniaków
na kolanach po kilkumiesięcznych wyścigach zygzakami
przez płotki za jej
tokami rozumowania,
przez ułamek sekundy
wydaje się

nawet w jakiś
paranormalny sposób prawie nie pozbawione sensu:
ona jest na mnie oburzona za to, że gdzieś
spotkała chuj wie kogo,
jak następne dwie godziny tego nonsensu
z energumenem, jak pisze mendoza, wytrzymałem, ja wiem:
bo chciałem,
ostatecznie jednak rady nie dałem,
w domu nie wytrzymałem i jak dzik kleniami ją zbulgotałem,
wyszła,
koniec, napisała mi esem,
gratulacje, odpisałem
 

 

 

 

 

taryfiarzgazu
taryfiarzgazu
Wiersz · 11 października 2013
anonim
  • kobieta ze złą buzią
    ciężko czytać z taką wersyfikacją. czemu tak?


    "zacząć żyć
    do
    końca życia",


    "konstruktywnych
    wniosków"

    · Zgłoś · 11 lat
  • szanta - Edyta Ślączka-Poskrobko
    za dużo mięsa. Nie jest według mnie wszędzie uzasadnione. Wersyfikacja nieźle pomyślana i dobrze się czyta. Podobają mi się bardzo niektóre fragmenty:
    powstaną jakieś chłodne

    "protony rozsądku, które
    w kapsułkach
    tlenu ratunkowego
    spłyną powoli na ziemię"

    "i zrobiłem

    podświetlony tiwiregał

    na książki albo akwawizor
    na ze złotą rybką słój, czy stój, jako prezent na

    walewtynki,"
    Tylko jak na mnie za długie :))

    · Zgłoś · 11 lat
  • kobieta ze złą buzią
    Szanta, jeśli uważasz, że za długie, to może JEDNAK ŹLE SIĘ CZYTA? :)

    · Zgłoś · 11 lat
  • guccilittlepiggy
    @kobieta ze złą buzią

    :D

    · Zgłoś · 11 lat
  • taryfiarzgazu
    hej, @Kobieto ze Złą Buzią, dzięki za opinię, przyznam się, że nie zwracałem najmniejszej uwagi na wersyfikację (jest przypadkowa); masz rację, może nie powinno się rozdzielać przydawek od rzeczowników tak hojną ręką :)

    @Szanta, wiem, bo również masz rację i dziękuję Ci za opinię, sorry, że kopiuję komentarz, ale myślę, że w moim wcześniejszym odpo do Afronautixa jest zawarte wszystko, co wyjaśnia logistykę całej kwestii:

    "ten styl był właściwie dla mnie, nie dla publiki, publikowanie go to eksperyment;
    powiem Ci, że nie za długo (przed dwusetką na pewno :) przewiduję naturalne wyklarowanie stylu
    acz póki co jeszcze przez jakiś czas będę kończył przepychanie kranu z rdzy ciśnieniem tego 'bzdurnego' słowotoku"

    Wiecie, Szanta i Kobieta ze Złą Buzią, kiedy nadchodzi taki moment, kiedy macie dość "chodzenia na palcach" wokół swojej twórczości i zaczynacie bazgrać - ambiwalentnie - i ze złości i dla utraconej radochy (a ściślej w celu jej odzyskania), owoce tego typu zabiegów powinny może faktycznie pozostać w szufladzie;
    może publikowanie ich nie było najlepszym pomysłem,

    chociaż z drugiej strony - was worth to see the input

    dziękuję


    ps. gotta go! weekend! muddafockers! ;) yeah

    · Zgłoś · 11 lat
Usunięto 1 komentarz