Film

Tomasz Kowalczyk

Kino, płetwal peruki czarny,
W korytarzu rytmów brnę maziowatych,
Zgrzyt, chips, okular parny,
W głąb się zatracam widowisk pstrokatych.
 
W pociągu ponurym koła grzechoczą,
Parsknięcia zza okien, bagaż pszczeli,
Czuć tu korozję, nerwice się toczą,
Z wód tych obłudnych, z wód promieni.
 
I widzę babkę, szal jej obwisły, 
Maleństwo rzewne, słyszę: „gdzie tato?”
A nad głowami dech posuwisty,
Krwią stęchłą kłapie – dumny gestapo.
 
Zabiera to dziecię i mówi: „Patrz teraz,
Biedulo, babko, ty kurwo nieczysta!
Jam syn platyny, wy – istna rudera!”
I ciśnie je w okno, gdzie perć porywista.
 
Me oczy urosły, mięśnie mkną watą,
Myślę, co zatem, skąd piekło się sączy?
I naraz się zdało... że jam jest tym tatą...
Film się urywa... film nagle się kończy...
Tomasz Kowalczyk
Tomasz Kowalczyk
Wiersz · 15 października 2013
anonim